wtorek, 8 stycznia 2013

Druga kawa.

Kolejny wieczór, kolejny raz czekasz pod dębem. Mariusz spóźnia się już kilka minut, ale i tak Ty nadal tu tkwisz. Nagle ktoś zakrywa Ci oczy i odwraca w swoją stronę. Nim zdążysz się zorientować, czujesz jego miękkie wargi na swoich ustach. Odsuwasz go od siebie i karcącym wzrokiem mówisz:
-Nie tutaj! Przecież każdy może nas zobaczyć!
-Olu, sama zobacz, jest ciemno. Poza tym jesteśmy sami.
-Chodźmy już stąd – ciągniesz go za dużą rękę.
Po kolacji, siadasz na kanapie, a Mariusz tak po prostu otula Cię swoimi ramionami. Nie potrzebujcie żadnych słów, delektujecie się ciszą.
Popadacie w rutynę, uzależnienie. To powoli staje się nudne, codziennie wieczorem spotykacie się pod dębem, przychodzicie do Ciebie, pijecie gorzką kawę, palicie po jednym papierosie, a potem siadacie wtuleni w siebie. Ludzie, którzy widzą was po raz pierwszy, mogliby powiedzieć, że jesteście szczęśliwą parą zakochanych ludzi. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą. Bo wy jesteście osobami, które poznały się przez zwyczajny przypadek, ale z biegiem czasu uzależniły się od siebie. Ty, podczas wykładu nie możesz się skupić na niczym, on na treningu też jest rozkojarzony. Obydwoje z uporem czekacie, aż nadejdzie wieczór, aż Ty skończysz swoją naukę, aż on uwolni się od narzekającej żony. Zachowujecie się jak para, choć boicie się do tego przyznać. Czasami brakuję Ci takiej zwyczajnej młodości. Nie możecie wyjść do kina, na imprezę, do restauracji. Przecież on jest światowej klasy siatkarzem, a prywatnie wspaniałym mężem i synem. Przynajmniej tak oceniają go media, dziennikarze, kibice. A Ty, jesteś tylko szarą, dwudziestoletnią studentką, której wyjadę się, że to co się dzieje, nie jest możliwe. Nie jest możliwa taka miłość, jak wasza. Wy sami nie wiecie, czy się kochacie, czy po prostu jesteście tylko parą kochanków. A to jest znaczna różnica. Sypiacie ze sobą, całujecie się, przytulacie. Owszem. Ale nie kochacie. On uparcie twierdzi, że jest inaczej, że nie kocha swojej żony, tylko Ciebie. A Ty tak po prostu chcesz mu wierzyć.
-Mariusz, wiesz, że to co robimy jest złe?
-To nie prawda. Nie robimy nic złego. Powiedz mi, co jest złego w miłości?
-W normalnej miłości nic. Ale nasza miłość nie jest normalna, nie wiem czy to wszystko można w ogóle nazwać miłością. Parę kilometrów stąd, w swoim domu masz żonę i synka. Jesteś ode mnie dziewięć lat starszy, jesteś sławną osobą. Pomyślałeś kiedyś co zrobiłbyś, gdyby to wszystko wyszło na jaw?
-Rozwiódłbym się z Pauliną, jakoś byśmy sobie poradzili.
-To dlaczego nie możesz rozwieść się z nią teraz?
-Ola, wiesz jak to jest..
-Nie, nie wiem. I nie chcę wiedzieć. – wyplątujesz się z jego objęć – Mam jutro kolokwium, muszę się uczyć. Idź już, proszę. 

Cieszę się, że ktoś tu ze mną jest.
Ze mną, z Olką i Mariuszem.
Nie podoba mi się to.